KOCHAMY MISIE – PADDINGTONA TEŻ!

W naszym domu Misie mają dobrze. Kochamy je bardzo, wszystkie bez wyjątków. Zarówno wielkie pluszowe jak i malutkie figurki. Zresztą jak można nie kochać misiów i niedźwiadków. Kojarzą się z miękkim futerkiem, przytulaniem, słodziutkim miodem, czerwonym kapeluszem i z bardzo małym rozumkiem. Skrzętnie kolekcjonujemy nowe okazy w naszym mieszkaniu. Zresztą nawet Pan Domu od czasu do czasu (jak zasłuży) nazywany jest Misiem 😉

Paddington 1

Paddington Michael Bond

Tym bardziej ucieszyłam się, gdy nasza kolekcja się powiększyła. Tym razem była to książka o Paddingtonie. Jej czytanie zajęło mi wiele wieczorów, głównie ze względu na Duśkę, która to wymuszała, by przeczytać jej kolejną opowieść.

Jak pewnie wiecie, Miś Paddington to niezwykły niedźwiadek. Przybył do Londynu z najdalszych i najciemniejszych zakątków Peru. Podróż zajęła mu wiele długich godzin, a on miał tylko jeden słoik marmolady. Jednak nie straszne mu były wszelkie niedogodności, dotarł bez większych problemów na miejsce z karteczką „Proszę zaopiekować się tym niedźwiadkiem. Dziękuje”. Opiekunów, a zarazem nową rodzinę znalazł bardzo szybko i wcale się nie dziwię. Kto nie chciałby mieć w domu takiego uroczego towarzysza?

Patrząc jednak na kolejne przygody uroczego Paddingtona widzę małą siebie. Choć zawsze chciałam dobrze i robiłam wiele różnych rzeczy, by sprawić innym przyjemność często wychodziło zupełnie inaczej. Pieniądze, które dała mi mama na jakieś artykuły plastyczne zamieniłam na kiczowate kwiatki na Dzień Matki – wierzcie mi, nie była zachwycona. Pamiętam, gdy zostałam u cioci na kilka dni i biegłam przez podwórko stęskniona za rodzicami na przywitanie i oczywiście władowałam się w największą kałużę… Była też historia z małym kotkiem, który wszedł pod samochód u znajomych rodziców. Tak bałam się o zwierzaka, że nie zważając na nową sukienkę wlazłam pod auto żeby go wyciągnąć – niestety smaru sprać się nie dało. Ale ja przecież chciałam dobrze… Ponoć piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami…

Paddington 3

Tak przypominając sobie te wszystkie moje przygody muszę stwierdzić, że byłam małym Paddingtonem. Moi rodzice choć teraz wspominają wszystko z uśmiechem, nie mieli ze mną słodko 🙂 Również Państwo Brown, nie zawsze potrafią uwierzyć w kolejne historie i zmierzyć się z następnymi kłopotami, które ściągnął na nich nowy misiowaty członek rodziny. Jednak te właśnie wpadki Misia sprawiają, ze książkę czyta się lekko i przyjemnie. Często śmiejąc się w głos. Nawet moja Mała, gdy usłyszała o Paddingtonie wylewającym kapeluszem wodę z wanny uśmiała się rozkosznie.Paddington 2

Treść ubrana jest w ciekawe czarno-białe ilustracje, co dodatkowo wzmaga apetyt na kolejne akapity. Dość dobrze odzwierciedlają kolejne tarapaty Misia 😉

PADDINGTON NA DUŻYM EKRANIE

Paddington_escalator_ug_069_120_v001_003_MM

Sama książka jest tak ciekawa i interesująca, że na jej podstawie nakręcono film, który całkiem niedawno ukazał się w kinach. Już sam zwiastun powoduje u mnie salwy śmiechu, a w Misiu Paddingtonie można się zakochać od pierwszego wrażenia.

Zastanawiamy się nawet czy się na niego wybrać z Nadią. Mała jeszcze w kinie nie była. Nie mam pojęcia czy wysiedzi nawet godzinę na sali kinowej, bez ciągłego siku, piciu etc. Może jednak to już odpowiedni moment, by to sprawdzić?

 

Paddington Michael Bond okładka

tytuł: Paddington
autor: Michael Bond
oprawa: twarda
liczba stron: 448
cena z okładki: 36,90 zł

Wydawnictwo Znak

znak_basic

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Znak