KSIĄŻKI DLA NAJMŁODSZYCH
Większość maluszków interesuje się wszystkim dookoła i rzadko, kiedy potrafią usiedzieć w miejscu dłużej niż kilkanaście minut. Jednak na każdego malucha jest sposób. U nas cuda potrafią zdziałać książki. Zarówno w przypadku Nadii jak i Maksia, książeczki potrafiły ich zaczarować. Czytanie, pokazywanie obrazków i wykonywanie prostych zadań to coś, co sprawiało zarówno mi, jak i im dużo frajdy. Oczywiście każde z nich ma swoje ulubione pozycje, Dusia kochała (i do tej pory bardzo lubi) Turlututu, natomiast Maksio jest zachwycony, jeśli tylko na jakiejś stronie pojawi się Brum (autko, motor, rower – nie ważne, byleby miało koła).
Ostatnio w naszej biblioteczce pojawiło się sporo nowości. Są to książki, które przypadną do gustu większości maluszków, ale też z przyjemnością zainteresują się nimi przedszkolaki.
„PUCIO MÓWI PIERWSZE SŁOWA” Marta Galewska-Kustra
Pucio to mały chłopczyk, który tak samo jak mój Maksio uczy się mówić. Na kolejnych stronach książki wykonuje zwykłe codzienne czynności. Wstaje, ubiera się, je czy po prostu się bawi. Na kolejnych stronach znajdziemy zarówno krótki tekst jak i podpisane obrazki. Maksio pokochał Pucia od pierwszego wejrzenia, jak również kota, który przewija się przez kolejne strony.
„KLAPU KLAP” Madalena Matoso
Interesująca książka, która zaangażuje malucha. Zamykając czy otwierając książeczkę motywujemy dziecko do wydawania różnych odgłosów wraz z postaciami widocznymi na ilustracjach. Dziecko ćwiczy mowę powtarzając słowa dźwiękonaśladowcze oraz uczy się liczyć. Każda strona, bowiem jest oznaczona cyfrą i od niej zależy – ile razy musimy książeczkę zamknąć i powtórzyć dany odgłos. Jest to książeczka nieszablonowa i zadziwiająca w swej prostocie.
„ZWARIOWANE POJAZDY” Artur Gulewicz
Jeszcze teraz pamiętam pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłam okładkę tej książki. Od razu ją skreśli-łam, zupełnie nie przypadła mi do gustu i odłożyłam ją na półkę. Do dziś żałuję, że wedle starego powiedzenia oceniłam książkę po okładce. Książeczka jest, bowiem niesamowita. Możecie mi wie-rzyć na słowo, że pokocha ją każdy mały fan motoryzacji i nie tylko! Strony książki podzielone są na trzy części, tak, że maluch może swobodnie budować samodzielnie poszczególne pojazdy. Każda część jest również opatrzona krótkim opisem, którego samo czytanie na glos potrafi wzbudzić śmiech. Maksio kocha samochody, zresztą jedno z pierwszych słów, które powiedział to był „brum”. Dlatego jak się pewnie domyślacie ta książka należy do jednych z jego ulubionych.
„PORÓWNANIA” Obracanka
Książeczka stworzona z myślą o najmłodszych czytelnikach. Zawiera ruchome elementy, które do-pasowujemy do opisu. Poprzez kolorowe obrazki uczy malucha przeciwieństw.
„ZAŚNIJ ZE MNĄ” Vincent Bourgeau & Cedric Ramadier
Niesamowicie prosta, ale też bardzo pomysłowa książeczka, która może pomóc Twojemu dziecku zasnąć. Cały majstersztyk tej pozycji polega na tym, by ułożyć do snu i uśpić książkę. Dziecko wraz z czytającym dorosłym wykonuje kolejne polecenia i zadaje pytanie wprowadzające do rytuału zasypiania. Kolejno maluch może wraz z książeczką myć zęby, zrobić siusiu przed snem i umościć się w łóżeczku. Przez kolejne strony daje jej buziaka na dobranoc i gasi światło. Może to być bardzo dobra przyjaciółka rodzica przy maluchu, który uczy się samodzielnie zasypiać we własnym łóżeczku.
„A CO TO?” Hector Dexet
Bardzo ciekawa pozycja, która zainteresuje zarówno maluszka jak i przedszkolaka. Samo czytanie przypomina z lekka zabawę w chowanego. Kartonowe strony pełne różnych otworów kryją w sobie zagadki i ukryte zwierzątka. Maluszki z chęcią wsadzają paluszki w dziurki i poszukują ukrytej myszki czy nietoperza. Bardzo trafiona publikacja, którą z przyjemnością polecam innym mamom.
„FIGLE MIGLE” Herve Tullet
Odkąd tylko poznałam książki dla dzieci Tulleta stałam się jego wielką fanką. Każda nowa pozycja wnosi coś nowego i nadal potrafi zaskakiwać. Czytanie tych pozycji to sama przyjemność. Tak samo jest z naszą nowością. Figle Migle to kontynuacja książeczki „Naciśnij mnie” a mianowicie zabawa kropkami. Dzieci muszą naciskać, wodzić paluszkami i podróżować wraz z kropką po kolejnych stronach książki. Mimo iż sama książeczka nie wydaje dźwięków i nie posiada baterii potrafi być bardziej zajmująca niż najdroższa interaktywna zabawka. Kropki potrafią wciągnąć w swój świat, prowokować do zabawy i wywoływać salwy śmiechu. Dodatkowo ćwicząc małą rączkę i ucząc nowych pojęć.
„TURLUTUTU. MAGICZNE PRZYGODY” Herve Tullet
To kolejna nowość od Tulleta w naszej biblioteczce i kolejna fascynująca książeczka. Turlututu to niesamowity kosmita, który już wyglądem nie przypomina zwykłego bohatera książeczek dla dzieci. Jego przygody również są magiczne. Książeczka praktycznie na każdej stronie wymaga aktywności dziecka wciągając je w świat pełen niespodzianek. Maluch musi naciskać, trząść książeczką i wypowiadać magiczne zaklęcia. Jest napisana w ten sposób jakby kolejne przygody zależały tylko i wyłącznie od czynności wykonywanych przez dziecko. Bardzo szybko angażuje nawet najbardziej opornych na książki i staje się ukochaną pozycją na lata. Nie będę ukrywać, ale nie wyobrażam sobie biblioteczki malucha bez książek Tulleta. Systematycznie gromadzimy całą kolekcję a czytanie ich sprawia wszystkim bardzo dużo radości.
„SAMOLOTY” Stephan Lomp
To już trzecia część z serii wielkoformatowych książek obrazkowych tego autora. Na swojej półce mamy już „Auta” i „Na budowie”. Wszystkie wzbudzają u Maksia zachwyt i efekt „Woow”. Zresz-tą tak jak wspominałam to mały fan wszelkich pojazdów. To właśnie przy książkach bez problemu potrafi usiedzieć na miejscu i powtarzać w kółko pokazując paluszkiem „a to, co?”. Ciekawe ilu-stracje pełne dużej ilości szczegółów tym bardziej wzbudzają jego zainteresowanie i ciekawość. W tej konkretnej pozycji zaznajamiamy się z pojazdami latającymi. Helikopter, samolot, paralotnia czy dwupłatowiec to tylko niektóre z maszyn, które widzimy na obrazkach. Samoloty to idealna książeczka dla małych chłopców – zainteresuje zarówno maluszka jak i przedszkolaka.
„KLIKNIJ MNIE” Salina Yoon
Kolejna „interaktywna” książeczka w naszej biblioteczce. Takie moje dzieci lubią najbardziej. Bo-haterem jest mały Blipek – czerwona kropeczka, która próbuje wygrać grę. Czytelnik – dziecko ma za zadanie jej pomóc. Przez kolejne strony przechodzimy niczym przez zadania. A maluch może się poczuć jakby w rękach zamiast książeczki miał mini tablet. Maluch musi naciskać, ruszać książeczką i powtarzać słowa. Nie da się przy niej nudzić.
„KTO PROWADZI?” Leo Timmers
Ta książka jest u nas już od dość dawna. Jednak przy Nadusi raz przeczytana i przejrzana leżała długo na półce. Przypomniałam sobie o niej przy Maksiu – dlatego też wspominam o niej w tym zestawieniu. To był strzał w dziesiątkę. Kolorowe strony, masa zwierzątek i pojazdy. Wpatrzony w nią maluch potrafi czytać ją kilkakrotnie pod rząd cały czas zgadując – kto prowadzi? To jest dobry przykład, że każda książka znajdzie swojego fana.
Książki dla najmłodszych – muszą mieć to „coś”.
Każda z wymienionych książek ma w sobie to „coś”, co moje dzieci bardzo polubiły. Mimo, że są to pozycje przeznaczone raczej dla młodszych dzieci, moja pięciolatka równie chętnie je z nami przegląda.
A co ciekawego pojawiło się w Twojej biblioteczce? Jakie są ulubione książeczki Twoich pociech?