JAK SIĘ PRZENIEŚĆ W CZASY SZKOLNE – LOSOWANIE NA MIKOŁAJKI

Będąc mamą, dorosłą kobietą. Czasem ciężko przenieść się do młodzieńczych lat. Przypomnieć sobie jak było w szkole i jakie emocje temu towarzyszyły. No, pomyśl… Pamiętasz jeszcze te czasy?

foto: Angelika z www.birginsen.com

Stres przed klasówkami i odpytywaniem z nienacka? Pierwsze miłostki i zawijane karteczki papieru z nieśmiało narysowanym serduszkiem? Ostrzenie kredek i śmiech w czasie międzylekcyjnych przerw?

Ostatnio miałam okazję przypomnieć sobie jeden epizod ze szkolnej ławki. Co dokładnie? Losowanie na Mikołajki! Prezenty za niewielką kwotę kupowane dla mało znanej osoby. Ten moment ekscytacji, gdy chcesz zrobić komuś przyjemność i w sumie za bardzo nie wiesz, co masz kupić. To wypytywanie – „a Ty, kogo masz?”. Na serio brakowało mi tego!

Cieszę się, więc bardzo, że miałam przyjemność brać udział w kolejnym spotkaniu łódzkich blogerek pod przywództwem Sylwii – Zadbanej Mamy, która jak zawsze stanęła na rzęsach i zorganizowała całość w moment.

To dzięki niej poczułam tą ekscytację odpakowywania prezentu niespodzianki i kupna czegoś specjalnego dla kogoś innego. Mało tego, Sylwia zapewniła nam jeszcze moc kosmetycznej wiedzy od jednej z prowadzących Akademię Urody. To ona zdradziła nam tajniki pielęgnacji, odkryła różne oleje, toniki, kremy i inne cuda, o których ja, antytalencie kosmetyczne nie miałam żadnego pojęcia. Muszę przyznać, że gdyby nie Marteczka z Mama w Biegu, czułabym się strasznie wyobcowana. Większość dziewczyn uczestniczących w spotkaniu to blogerki kosmetyczne i urodowe, a ich wiedza na tematy około pielęgnacyjne jest po prostu przeogromna. Starałam się, więc jak mogłam, by chłonąć wiedzę jak gąbka. Choć i tak dochodzę do wniosku, że w sumie szkoda mi czasu na te wszystkie nawilżania, wklepywania, wmasowywania i smarowania. Wolę coś, co nakłada się w mig i daję satysfakcję dbania o siebie. Ciekawe, do której grupy Ty się zaliczasz?

 

Po kosmetycznej porcji wiedzy przyszedł czas na rozrywkę. Zapewniła nam ją Małgosia z bloga Myou wraz z firmą Wójcik i Spółka. To oni zasypali nas ogromną ilością materiałów i filców, świecidełek oraz nici. Miałyśmy szyć świąteczne ozdoby. Powiem Wam, że mi szycie ozdób nie szło. Zabrakło mi gdzieś po drodze pomysłu na filcowe świąteczne cudo. Wpadłam jednak na inny pomysł. Moja córka miała otrzymać pod choinkę domek dla Barbie. Nie musiałam, więc się długo zastanawiać i zamiast reniferka, śnieżynki czy Mikołaja uszyłam… pościel dla lalki. To przyniosło mi tyle radochy – zresztą Nadusi również, że żadna ozdoba by mi tyle jej nie dała 🙂

Później przyszedł czas na Mikołaja! A właściwie na cudną Mikołajkę i to nie byle, jaką. Wcale nie było łatwo dostać prezent, jak za dziecinnych lat trzeba było zaśpiewać piosenkę lub wierszyk. Oczywiście były śpiewy i śmiechy, i wierszyki, i masa radości. A ja do tej pory nie wiem, kto mnie wylosował i był moim Mikołajem!

Wspaniale jest móc spotkać się w tak fantastycznym gronie. I być na takich zorganizowanych Mikołajkach, bez dzieci i zmartwień po prostu spędzić czas z innymi kobietami. Poszerzać swoją wiedzę i czerpać radość ze zwykłych prostych rzeczy. Mam nadzieję, że Sylwia przerodzi te spotkania w cykliczne Spotkajmy się w Łodzi, które będą odbywać się, co miesiąc!

A wam życzę równie fajnych chwil i choć na moment powrotu do starych, szkolnych czasów!