To oczywiście nie jest zdjęcie Mamy (a szkoda!!! ), zaczerpnięto inspiracje z wp.pl (źródło zdjęcia).
Wspomnień czar 🙂
Więc tak… Nie wspominam swojej ciąży miło i słodko. Dla mnie na pewno nie był to „stan błogosławiony”.
Miałam prawie wszystkie ciążowe uroki:
- mdłości
- opuchlizna
- infekcje leczone antybiotykami
- cukrzycę ciążową oczywiście insulinozależną (4 zastrzyki z insulinką dziennie + 4 ukłucia na sprawdzenie poziomu cukru) – powiem szczerze nie tęsknię za tym (o tym post wkrótce)
- ataki wzmożonej senności – sen 16 – 20 godzin na dobę
- okropne bóle miednicy i krzyża w 6-9 miesiącu
- konflikt serologiczny
- w ostatnich dniach ciąży doszło jeszcze nadciśnienie
- ciąża zakończona cesarskim cięciem
To tak w skrócie. Ciąży nie polecam – ogólnie. Jednakże dzień po cesarce powiedziałam: „Niunię już mam teraz chcę Niuniusia”. Chociaż osobiście wolę żeby go przyniósł bocian 😉
Pozdrawiam, Mama bloguje