Z radością przeżywam każdą chwilę z książką. Gdy mogę oderwać się od wszystkiego. Od niemiłych wydarzeń, od płaczącego dziecka, od sprzątania i pracy. To są momenty tylko dla mnie i dla tych kilkudziesięciu lub kilkuset stron papieru zapisanego maczkiem, który wchłaniam niczym gąbka. Tak było i tym razem, gdy usiadłam do pachnącej jeszcze drukiem książki Bogny Ziembickiej. Nie znałam wcześniej tej autorki, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zrobiłam sobie kawę i utonęłam. Musze przyznać, że autorka miło mnie zaskoczyła.
TYLKO DZIĘKI MIŁOŚCI – BOGNA ZIEMBICKA
Książka przeplatana jest urywkami z życia dwójki bohaterów – Zuzi i Joachima. Pisana jest w postaci pamiętników, czy też dzienników opisujących pokrótce najważniejsze wydarzenia z ich życia. Z jednej strony widzimy historie oczyma Polki Zuzanny Hulewicz, młodej, dość dobrze usytuowanej dziewczyny, która straciła rodziców i siostrę. Obecnie zajmuje się nią babcia, która robi, co może, by Zuzia miała wszystkiego pod dostatkiem. Razem z nią jeździmy do dworku w Różanach pod Krakowem, uczęszczamy do znienawidzonej szkoły, podkochujemy się skrycie w żonatym mężczyźnie. Przeżywamy jej podróże po Europie, a także miesięczną wycieczkę po Egipcie, by w końcu razem z nią przejść przez trudny czas II wojny światowej. W międzyczasie poznajemy również Joachima – Niemca, inżyniera, który pracuje zawodowo na terenach skolonizowanej Afryki. Dowiadujemy się jak może wyglądać miłość od pierwszego wejrzenia. To właśnie on, można powiedzieć zakochał się w Zuzi, którą zobaczył… na zdjęciu. Spotkanie na żywo tylko wzmocniło jego uczucia. W dzisiejszym świecie, taka miłość jest niespotykana, dla mnie wręcz nierealna.
Tylko dzięki miłości to tytuł, który w moim odczuciu miał oznaczać, że bohaterowie przeżyli wojnę właśnie tylko dzięki miłości. Owszem widzimy Zuzię i jej zmagania z okrucieństwami wojny. Jednak ona kwestie miłości porusza rzadko, a jeśli już to w zupełnie innym kierunku lecą jej myśli. Do innego mężczyzny – do Piotra, który zdaje się być jej ideałem. Niestety on nie przetrwał wojny. Joachimowi udało się zbiec z Afryki, to on uciekał i dotarł do Niemiec dzięki miłości. Jednak brak zapisów w jego pamiętniku z tego okresu. O tym, że przeżył dowiadujemy się z listu, który wysłał do Polski, po zakończeniu wojny.
Po przeczytaniu książki czuję jednak dość duży niedosyt. W głowie kłębią się pytania Co stało się z dzieckiem Zuzi?, Jak Joachim uciekł z Afryki? Co wydarzyło się w Różanach, gdy Niemcy grabili majątek?. Wiem, że książka pisana w charakterze pamiętnika, ma prawo do niedomówień. W końcu piszący pamiętnik nie potrzebuje jasno wyrażać swoich myśli, bo on wie. Jednak mi tych odpowiedzi brakuje. W końcu razem z bohaterami przeżywałam ich historię, zaangażowałam się w tą książkę emocjonalnie. To jednak dopiero pierwsza część trylogii mam więc nadzieję, że dowiem się co faktycznie spotkało bohaterkę, bo w tej chwili mam tylko swoje domysły…
Proza kobieca autorki bardzo przypadła mi do gustu, zapewne niebawem zaopatrzę się w inne tytuły autorki. Jednak mam nadzieje, że inne nie zostawią mi takiego mętliku w głowie i nie będę aż z taką niecierpliwością oczekiwać kolejnych części.
Książkę czyta sie szybko, dobry układ tekstu pozwala na jednoczesne zapoznawanie się zarówno z pamiętnikiem Zuzanny jak i Joachima. Ciekawym przerywnikiem są wklejane w strony urywki gazet lub nawet reklam, które skutecznie przywołują język i charakterystykę okresu wojennego. Na próżno jednak tu szukać zarysów powieści historycznej, jest to typowa literatura kobieca.
Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Otwartym.