Joga – moja miłość i pasja
Wśród wielu osób panuje przekonanie, że zajęcia jogi, i joga sama w sobie, to leżenie na plecach i medytowanie. Względnie: siedzenie w pozycji lotosu i nucenie mantr. Nic bardziej mylnego.
Pierwszy raz zetknęłam się z jogą w czasie liceum. Nigdy wcześniej na żadnych ćwiczeniach fitness czy lekcjach WF’u nie czułam się tak fizycznie zmęczona, jak po tych pierwszych zajęciach. Wracałam do domu i nie mogłam się nadziwić, że moje mięśnie pleców istnieją. Joga była moim ogromnym odkryciem.
Czym dla mnie jest joga?
Nieustannym poszukiwaniem harmonii i symetrii w ciele. Tak naprawdę, dopiero praktyka uświadomiła mi, jak wiele we mnie nierówności i krzywizn, jak bardzo prawa i lewa strona ciała różnią się od siebie. Każdy z nas to osoba prawo- lub leworęczna. Każdy ma jedną nogę słabszą, a drugą mocniejszą. Nawet jak siadamy, robimy to w określony sposób – po pewnym czasie krzywimy się zawsze w te samą stronę. Te różnice w ciele przekładają się na nasz umysł, który jest rozedrgany, zmęczony i niepewny. Poprzez systematyczną praktykę odnajdujemy symetrię w ciele, a dzięki niej harmonię i spokój umysłu.
Moja praktyka jogi ewoluowała. Zaczynałam wg metody Iyrengara, w której skupiamy się głównie na pracy z ciałem. Potem zagłębiłam się w jodze vinyasana – praktyce asan zsynchronizowanych z oddechem, a także dynamicznej Ashtandze zwanej też power jogą.
Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli zacznie się praktykować jogę to nie można przestać. Z całą mocą tych słów – potwierdzam. Nie umiałabym przestać ćwiczyć. Do praktyki potrzeba niewiele, bo tylko chęci. Wystarczy rozłożyć matę i.. już. Asana, za asaną, praca z oddechem, a ciało wypełnia się radością i wdzięcznością.
Jak wygląda moja praktyka?
Moja sesja zajmuje około półtorej godziny. Przez ten czas wykonuję asany, w których ciało przyjmuje odpowiednie pozycje. Wiele z nich każdy zna dobrze z lekcji wychowania fizycznego: świeca, stanie na głowie, stanie na rękach, skłon w pozycji stojącej, czy w siadzie. Asany wykonuje się bardziej statycznie, lub dynamicznie – tak jak ma to miejsce w powitaniu słońca. Na koniec – obowiązkowo relaks. W czasie ćwiczeń staram się pracować z moim oddechem. Mimo, że ćwiczenia są intensywne, nigdy nie brakuje mi tchu.
Joga urzekła mnie, bo do jej praktyki nie potrzeba żadnego specjalistycznego sprzętu czy ubioru. Wystarczy wygodny strój (ćwiczymy bez butów) i mata, albo zwykły koc. Pracujemy ze swoim ciałem. To fascynujące obserwować, jak w miarę pracy ciało się otwiera, i niesamowicie zwiększają się jego możliwości.
Joga niesamowicie polepsza kondycję fizyczną. W czasie mojej praktyki widziałam jak staję się bardziej wytrzymała, rozciągnięta i sprawniejsza. Za zmianami w ciele szła również zmiana w umyśle: spokój, niwelowanie stresu, łagodność i optymizm.
Kontynuowałam praktykę w ciąży. Wszystkie kobiety zachęcam do jogi szczególnie w tym czasie. Przede wszystkim to ruch, dotlenienie, poprawa samopoczucia i przygotowanie do trudów porodu. Ja sama ćwiczyłam niemal do końca, a do 7 miesiąca stawałam nawet na głowie.
Teraz, gdy pod opieką mam kilkumiesięczne dziecko, też ćwiczę. Nie zawsze jest łatwo – w końcu taki mały szkrab wymaga ciągłej uwagi, ale da się. Po prostu rozkładam matę obok miejsca do zabawy mojego dziecka. Czasem przerywam, aby nakarmić, przewinąć czy zwyczajnie przytulić synka. Z dawnych czasów brakuje mi najbardziej ćwiczenia na świeżym powietrzu. Myślę jednak, że kiedyś do tego wrócę.
Jak zacząć praktykę?
Najlepiej pod okiem dyplomowanego nauczyciela. W dobrej szkole jogi zdobędziemy gruntowne podstawy praktyki, jak również nie będziemy narażeni na kontuzje czy urazy. To nie jest tak, że od razu staje się na głowie, nogi splata do lotosu, i zakłada stopę na szyję. Do tego potrzeba czasu i pomocy nauczyciela.
Gdy po skończonych ćwiczeniach leżę na macie w pozycji relaksu zawsze czuję ogromną radość i euforię. Joga wypełnia mnie szczęściem. Nie przesadzam – naprawdę czuję przypływ endorfin i wdzięczność mojego ciała, które – jestem tego pewna – stało się bardziej sprężyste i sprawne. Każdemu polecam jogę, niezależnie od wieku, płci i kondycji zdrowotnej.
Ja sama jestem ogromnie wdzięczna losowi, że gdzieś tam, kilkanaście lat temu pchnął mnie w jej objęcia.
Pozdrawiam
Aleksandra Uruszczak-Wąsowicz