Za progiem wiosna, pączki drzew powoli rozkwitają, wszystko jest takie piękne. Przez nawet jakiś moment cieszyliśmy się kilkunastostopniowym ciepełkiem, słonkiem i długimi pobytami na dworze. Jednak niestety jak to wiosną bywa, nie zawsze jest aż tak uroczo. Gdy dziś spoglądam w okno, na dworze plucha, a Nadia od 20 minut woła mama „do piasku, do piasku! ” Z chęcią poszłabym z nią na dwór, ale ostatni brak czasu zupełnie nie zatroszczył się o szafę Nadusi. Całkowicie zabrakło nam ubrań na deszczowe dni. Rozglądam się za kaloszami i jakąś ciekawą kurteczką, w której mała się nie przegrzeje i nie przemoknie do suchej nitki.
Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie interesowałam się modą z różnych względów, zawsze brakowało mi na to czasu. Teraz, gdy mam Duśkę w domu potrafię sporo czasu spędzić na przeglądaniu internetowych sklepów, tylko po to by znaleźć coś co prócz wygody i łatwości użytkowania dodatkowo jest na czasie i wpada w oko. Tak było i w tym przypadku. Moje poszukiwania trwały godzinami i powiem wam szczerze, że niektórymi ciuszkami jestem zachwycona. Sama pamiętam czasy, kiedy na podwórko zakładało się zielone gumiaki a na siebie jakąś „kreszówkę” i foliowy płaszcz, kupiony w kiosku. Płaszcz który oblepiał niczym wstrętna reklamówka – nie cierpiałam ich – wolałam zmoknąć. Całe szczęście, że obecnie moda dziecięca ma na prawdę wiele do zaoferowania i przyprawia o zawrót głowy. Sama nie mogę się zdecydować, może pomożecie?
W poniższych zestawieniach kierowałam się głównie wygodą, są to znane sprawdzone marki – więc nie mam obaw jeśli chodzi o ich jakość. Póki co chyba najbardziej mi się podoba ta kurteczka w tęczowe paski – Molo WAITON – jest uniwersalna, bo nadaje się zarówno dla chłopca jak i dla dziewczynki. Mam za to wielki problem z kaloszami – z uchwytami czy bez? Jakie sprawdzają się u Was?
DESZCZOWA MODA DZIECIĘCA – KURTECZKI I KALOSZE
źródło: Zalando.pl
źródło: www.tutulandia.pl
W nadchodzącym okresie póki co na lepszą pogodę się nie zanosi, a już dziś kałuże wokół przypominają małe jeziorka. Tym bardziej, że przecież nie muszę Wam pisać, że dzieci kochają deszcz. Uwielbiają wszelkie mokre zabawy na świeżym powietrzu, wbrew zdrowemu rozsądkowi rodziców. Zła jestem na siebie, że tak długo zwlekałam z zakupem i w sumie nadal nie mogę się zdecydować. Tym bardziej, że dzisiaj w chwili nieuwagi Nadia z uśmiechem niewiniątka, skakała w błocie – skutecznie topiąc moje ukochane adidaski. W tym roku, więc zamiast słodyczy i zabawek, wielkanocny króliczek zadba, by kolejne wojaże w przy podwórkowych kałużach skończyły się radośnie nie tylko dla mojej roześmianej Niuni.