Przedświąteczne zakupy to jeden z najbardziej negatywnych elementów ubocznych każdych Świąt, a już szczególnie tych związanych z kupowaniem prezentów. Na ostatnią chwilę, ludzie nagle przypominają sobie o babci, wujku, partnerze, którym jeszcze trzeba dokupić kolejny bubel do wielkiej paki mikołajowych giftów. W ten sposób szarańcza wypełza na łono zawalonych ludźmi marketów.
Niczym za komuny przed kasami w najpopularniejszych sklepach ustawiają się kolejki długości wielkiej stonogi. Zamiast wymiany uprzejmości usłyszeć można „Spierd…, ja tu stałem pierwszy”, ach ta magia świąt. Co rok zadziwiają mnie tłumy i pełne parkingi przed największymi centrami handlowymi. Przecież zamiast siedzieć spokojnie z rodziną w domu, lub nawet w ulubionym klubie przy piwie można robić zakupy. Cóż za przyjemność….
Mimo, iż sama uwielbiam kupować, uwielbiam obdarowywać – tych dni w przedświątecznym zgiełku pomiędzy kasami nie znoszę. Ze zdziwieniem przyglądam się ludziom, którzy do kasy podchodzą na dwa wielkie koszyki. Przepełnione lady i wypchane bagażniki. 10 kg schabu, 3 karpie, 5 zgrzewek napojów, niczym zapasy na nadchodzący koniec świata. Tak jakby 28 grudnia wszystkie sklepy miały się nagle zamknąć i wywiesić kartę „nieczynne przez kolejne 2 tygodnie…”
Nie oceniam ich negatywnie, bo pewnie gdyby nie internet robiłabym tak samo. Jednak od pewnego czasu większość przedświątecznych zakupów robię w nocy. Spisana lista, kilka klików w sieci, a w ciągu dnia kurier, rozpakowanie i gotowe. Ile zaoszczędzonego czasu wiem tylko ja sama.
Prezenty prawie wszystkie od dawna już naszykowane na tą specjalną okazję. A mnie aż nosi by nie dać już, wczoraj. Jednak zaciskam zęby i wytrwale czekam… Gdybym zrobiła to wcześniej cały czar, by gdzieś prysł. Najbardziej jestem ciekawa miny Nadii, dostanie cały wór różnych pięknych rzeczy. Klocki Lego Duplo – kolejka zamówione w feedo.pl, Myszka Minnie urodzinowa od Fisher Price’a, jej ukochana ciastolina Play-Doh i Pycha Micha – gra, na którą chyba ja czekam najbardziej. Będzie jeszcze kilka upominków, ale to prezenty łączone, od nas, chrzestnej, dziadków – więc uzbierało się tego całkiem sporo.
Ostatnie spożywcze zakupy zrobiliśmy wczoraj i ufff, mamy już wszystko z głowy. Choinka ubrana, Nadia bawi się w piasku na podłodze, a ja z uśmiechem piszę ten post słuchając w tle pięknych kolęd. Porządki porobione, w garnku obok gotuje się kapusta z grochem, w piekarniku dopieka się sernik. Już nie mogę doczekać się jutra.
Moje myśli jednak ciągle krążą wśród tematu, że w te święta mięliśmy być już w czwórkę. Tak miało być, wiem.
Boże Narodzenie jednak to czas w którym moje myśli błądzą daleko dalej niż wyżerka przy świątecznym stole i szał zakupów…
Dzisiaj pragnę uczynić jeszcze jedno, pragnę Ci złożyć najserdeczniejsze życzenia. Niech te Święta sprowadzą w Twój dom magiczny, rodzinny nastrój. Niech w ucho wpadają same dobre nowiny, a każdy dzień przynosi mały cud codzienności. Wesołych Świąt!
Dziękuje Ci również za każdą sekundę spędzoną ze mną na blogu – to lepsze niż niejeden prezent.
Uciekam, bo się kapusta spali :*
*zdjęcie pochodzi z serwisu http://pixabay.com