Prezenty, ach prezenty! Nie ma w moim bliskim otoczeniu osób, które nie lubią dawać i obdarowywać, a już najbardziej, jeśli chodzi o dzieci. Wywołać uśmiech na twarzy, spełnić marzenia to jak być na kilka chwil dobrą wróżką z prawdziwą czarodziejską różdżką (taką wiecie z Hogwartu, zakupioną na ul. Pokątnej!)
Ciężko mi w to uwierzyć, ale Nadia już za dwa dni skończy 3 latka! To niesamowite jak ten czas szybko płynie przy dzieciach. Człowiek niedawno to, to zawijał w rożek, martwił się kolkami, pierwszymi ząbkami, a teraz z tego uroczego berbecia z dnia na dzień wykluwa się piękna dziewczynka. Po raz pierwszy również klarownie i wyraźnie sprecyzowała, co chciałaby dostać na urodziny. Cóż, więc mogłabym zrobić innego? Przetrząsnęłam wzdłuż i wszerz internety i wybrałam ukochane prezenty, które będą spełnieniem marzeń mojej trzylatki. W tym roku nie będzie jednak tak bogato jak w zeszłym, w końcu szykując prezenty dla dwulatki – prawdziwie zaszalałam. Wspólne składkowe pieniądze i prezentów ogrom. Teraz budżet jest dużo mniejszy, remonty i niespodziewane wydatki zmieniły lekko priorytety wydawanych pieniędzy. Jednak i tak chyba nie mogę narzekać, Nadia mam nadzieję również 😉
Pierwszym marzeniem i póki, co ostatnim mojej prawie trzylatki była gitara. Nasz dom jest pełen zabawek emitujących dźwięk. Zazwyczaj są to takie ustrojstwa, że baterie giną w zastraszającym tempie a ich niespożyty zapas szybko zostaje ukryty w najdalszym zakątku mieszkania. Jednak nie mogłam odmówić. Wybrałam model ze wzmacniaczem, który wydał mi się najlepszym pomysłem. Dźwięk można regulować od cichego do średnio głośnego. Mam nadzieję, że się u nas sprawdzi. (Kupiona na allegro)
Głowa lalki do czesania. Tak między nami, to prezent bardziej dla mnie. Mam już serdecznie dość ciągłego czesania moich non stop plączących się włosów. Znaczy czesania przez Nadię, która z uśmiechem aniołka w jednej ręce trzyma szczotkę – narzędzie zbrodni, a drugą zgrabnie bardziej mnie targa… Liczę na mały cud i koniec z szarpaniem… (Kupiona w Toys 'r’ Us)
Oczywiście dojdą do tego jakieś drobne słodycze, tort o jakże pięknej nazwie „Niebo w gębie” z malinami. Jednak na tym prezentów koniec. Nie będę ukrywać, że osobiście czuje niedosyt. Uwielbiam zasypywać ją prezentami, jednak tym razem musiałam poskromić swoją niewyżytą chęć kupowania więcej i więcej. Choć pomysłów mam ogrom. Będzie jednak jeszcze dużo okazji, by je zakupić.
Podstawą tegorocznych urodzin będzie przede wszystkim milo spędzony czas. Długi spacer, może basen albo mini zoo – wszystko zależy od pogody. Póki, co prognozy są różne, więc trzymajcie kciuki za odrobinę słońca!