O tym, że próbuje zrzucić kilka – kilkanaście nadprogramowych kilogramów pisałam już dawno (m.in. o tutaj). Co za tym idzie włażę na wagę strasznie często – nawet za często. Zawsze na wieczór i rano. Tak samo było wczoraj i dziś.
Staram się zawsze ważyć w takich samych warunkach: bez ciuchów, waga w tym samym miejscu. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że od wczorajszego wieczora przytyłam 600 gram. Nie jedząc, nie pijąc, ba nawet korzystając z toalety kilkakrotnie.
Mąż dał mi wytłumaczenie – całkiem ciekawe zresztą, dodatkowo zwiększając moje obowiązki 😉
Kochanie, bo ty w nocy wilgoć pochłaniasz.
Matka jak gąbka najlepiej pochłania wilgoć! (w sumie może lepsza wilgoć niż czekoladki…)
I co Wy na to?
*źródło obrazka