W naszym zabieganym świecie wszystko, co „slow” robi furorę. Każdy w tym całym rozgardiaszu chce mieć więcej czasu na życie. Ja też. Właśnie dlatego, gdy zaproponowano mi przetestowanie wolnowaru Crock Pot, nie potrafiłam odmówić. Byłam strasznie ciekawa czy to urządzenie faktycznie się sprawdza i jak smakują potrawy w nim przyrządzane. A jeszcze wtedy byłam zupełnym laikiem w kwestii wolnego gotowania.
Gdy pierwszy raz zapoznałam się z instrukcją i kilkoma załączonymi przepisami na „slow cooking”, roześmiałam się w głos. Prawie płakałam czytając, że golonka w piwie (przysmak męża) ma się gotować prawie 10 godzin. No kobieto! Weź znajdź 10 godzin wolnego czasu, by chłopu przygotować jego przysmak i to przy dwójce małych dzieci. Do tej pory gotowanie jej przez prawie 3 godziny tak, by nie przypalić skóry to była udręka… Każdy, kto choć raz używał wolnowaru wie, jak bardzo się myliłam, ale zacznijmy od początku.
WOLNOWAR CROCK POT
W moje ręce trafił model 4,7 litrowy, według producenta idealny dla pięciu osób. Wolnowar posiada 3 tryby pracy LOW (170W), HIGH (220W) oraz tryb podtrzymywania temperatury (60W). W pudełku znalazłam solidne (ciężkie) naczynie kamionkowe, podstawa grzewcza z elektronicznym panelem, pokrywka oraz instrukcja wraz z książeczką przepisów. Całość waży niecałe 5kg.
CROCK POT w praktyce
Moje spostrzeżenia po okresie testowania wolnowaru Crock Pot, ujęte w formie zalet i wad.
Zalety gotowania w wolnowarze:
Szybkość przygotowania
Przy dwójce dzieciaków, w tym jednego, które ciągle jest w ruchu, bo oto (hello!) nauczyło się chodzić, stanie przy garach w ogóle mnie nie pociąga. Wręcz brakuje mi na to czasu. Staram się jednak, by codziennie był ciepły posiłek na talerzu. Choć wydaje się to śmieszne to przygotowanie posiłku w Crock Pot, czyli wolnowarze jest naprawdę szybkie. Praca włożona w gotowanie to najczęściej kilkanaście minut. Zarumienienie mięsa, pokrojenie i umycie warzyw. Wszystkie elementy wsypujesz do garnka i wciskasz kilka guziczków. Gotuje się, co prawda kilka godzin, ale odchodzi czas na wystawanie w kuchni, mieszanie i obracanie. Tu wszystko robi się samo. Przy niezliczonych obowiązkach mamy i kury domowej, taka perspektywa jawi się niczym raj w kuchni.
Ustawiona godzina
Przygotowując obiad, robiąc go zgodnie z opisem i ustawiając odpowiedni czas, ustalasz, co do minuty porę posiłku. Dodatkowo elektroniczny timer przypomni ile jeszcze czasu musisz czekać na obiad. Możesz też na czas gotowania iść na spacer, basen, do pracy lub spać. Przychodzisz lub wstajesz, a obiadek gotowy. Jednego można być pewnym – tu się nic nie przypali, nie rozgotuje i nie spaprze. Oczywiście, jeśli spóźnisz się kilka minut, to posiłek na Ciebie poczeka. Będzie utrzymywany w temperaturze takiej, byś po powrocie nałożyła go prosto na talerz. Jest to też pewna opcja na zapowiedzianych gości.
Zmniejszone zużycie energii, mniejsze koszty gotowania
W porównaniu do tradycyjnych piekarników, gotowanie w wolnowarze jest nawet kilkukrotnie oszczędniejsze. Crock Pot pobiera prąd na zagrzanie stosunkowo dużo mniejszej powierzchni niż w tradycyjnym piekarniku i nie marnuje jej na inne bajery. Przykładowo gotowana golonka w piwie przez 10 godzin to zużycie na poziomie 1,7 kWh czyli koszt 1zł (biorąc pod uwagę nawet jedną z najwyższych stawek za prąd w 2016 roku – 0,61zł). Porównując pieczone ciasto przez tylko jedną godzinę w piekarniku elektrycznym to zużycie na poziomie 1,98 kWh (źródło) czyli wyższe niż 10-godzinne gotowanie w wolnowarze.
Łatwe czyszczenie
W porównaniu do nawet lekko przypalonych garnków czy przywartych potraw, czyszczenie ceramiki z Crock Pota to bajka. Oczywiście możemy również użyć zmywarki.
Jest cichy
Na bank nie obudzi dziecka w nocy, chyba że zapachem ulubionego dania…
Wady wolnowaru:
Sam garnek dość mocno się nagrzewa, koniecznie musi być ustawiony z dala od ciekawskich rączek. Trzeba również pamiętać o podstawce, jeśli mamy wrażliwy na temperatury blat (czyli np. drewniany).
Dla jednych będzie to wada dla innych zaleta. Gotowanie w wolnowarze niesie ze sobą całą serię zapachów. Jeśli ktoś nie lubi roznoszących się po domu aromatów przygotowywanych dań i kapiącej ślinki, to wolnowar nie jest dla niego.
Co można przygotować w wolnowarze Crock Pot?
Okazuje się, że prawie wszystko – zarówno przekąski, jak i zupy, dania główne, desery, a nawet ciasta. Nie przygotujemy w nim jednak potraw na chrupko, specyfika wolnego gotowania to wydobycie smaku i miękkie, rozpływające się w ustach potrawy. Osobiście wypróbowałam kilka różnych przepisów i muszę przyznać, że jeszcze mnie nie zawiódł. Nic się nie rozgotowało, nic nie przypaliło.
Jak zrobić chłopu dobrze, a sobie jeszcze lepiej – czyli golonka w piwie i wolnowar
Oczywiście danie popisowe to przygotowana dla męża golonka w piwie. Serio, musiałam sprawdzić czy przez te wspomniane 10 godzin, skóra się nie przypali. No i oczywiście najedzony mąż, to jeszcze lepszy mąż niż zwykle. 😉
Przygotowałam golonkę, lekko ją obsmażyłam (jakieś 10 min) na patelni, aby zatrzymała większość soków w sobie. Obrałam, umyłam i pokroiłam warzywa (cebula, marchew, seler naciowy, ziemniaki), dodałam przyprawy, jabłka i piwo. Wszystko umieściłam w wolnowarze i zapomniałam o tym na 10 godzin. Nie licząc czasu, w którym robiłam dla Was zdjęcia, by uwiecznić sprawdzian Crock Pota.
Golonka oczywiście się nie przypaliła, była mięciutka, aromatyczna i soczysta, a warzywa nierozgotowane. Mąż był zachwycony i ja również, choć nie ze względu na walory smakowe. Wymagająca ogromu czasu (na mieszanie, obracanie etc.) golonka, zajęła mi całe 20 minut czasu. Przez cały okres gotowania nie musiałam nawet do niej zaglądać. Serio, za to zamiast recenzji wolnowaru powinnam napisać mu pieśń pochwalną.
Wolnowar to idealne rozwiązanie dla zapracowanych mam, które nie mają ochoty lub czasu na siedzenie w kuchni. Ja po sobie wiem, że ten czas mogę spożytkować dużo lepiej i w końcu na trochę odpocząć od przypalonych garów. Na pewno nie porzucę tradycyjnego gotowania, ale Crock Pot to urządzenie, które na stałe zagości w mojej kuchni i naprawdę cieszę się, że mieliśmy okazję się poznać. To będzie smaczna znajomość. 🙂