Bycie mamą zobowiązuje. Każda z nas codziennie coś poświęca, by stać się rodzicielką idealną. Czasami są to pieniądze, czasami czas, a najczęściej cząstkę siebie. Nie widzimy w tym niczego złego, ponieważ nasza miłość nie ma namacalnych granic. Czasami jednak potrzebujemy odrobiny przestrzeni tylko dla siebie. Kropli wytchnienia od codziennych trosk i obowiązków.
Jeden z ostatnich weekendów spędziłam z grupą blogerów w Tyliczu, gdzie wraz z goszczącą nas Kroplą Beskidu, odkrywaliśmy piękno tamtejszej okolicy. Chociaż osobiście podchodziłam sceptycznie do wyjazdu bez męża i dziecka, ten weekend dał mi wiele więcej niż mogłam oczekiwać – był dla mnie kroplą wytchnienia. Urokliwe zakątki Tylicza, przepiękne widoki i trochę rozrywki, wprowadziło do mojego życia powiew świeżości, którego od dawna mi brakowało.
Tylicz to malownicza, górska wioska, położona 6 km od Krynicy. Znajduje się na pograniczu Beskidu Sądeckiego i Beskidu Niskiego. Miejscowość ta jest o tyle wyjątkowa, że to właśnie tutaj znajdują się źródła cennej, naturalnej wody mineralnej. W tym miejscu znajduje się również największa i jedna z największych na świecie Mofeta Tylicz. Miejsce w którym wyziew tlenku węgla łączy się ze źródłem wody mineralnej. Projekt jej zagospodarowania został zrealizowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Tylicza, dzięki środkom pozyskanym z Funduszu Partnerstwa oraz Funduszu Kropli Beskidu. Nic dziwnego, że ta okolica od lat przyciąga turystów szukających ciszy, piękna i kontaktu z naturą.
Nasz wyjazd obfitował w liczne atrakcje. Mieliśmy przyjemność zobaczyć fabrykę Kropli Beskidu oraz miejsce źródła wody. To niesamowite jak wydobyta z głębin ziemi woda, drążąca tam tunele od setek lat, dzięki nowoczesnym technologiom prosto z naturalnego środowiska trafia do butelek i na nasze stoły. Jednak jest to temat tak obszerny i ciekawy, że poruszę go w osobnym poście, bo tu… zabrakłoby miejsca.
Razem z górnikiem udaliśmy się również do jednego ze źródeł Kropli Beskidu- z tego miejsca czerpana jest woda. Odwiedziliśmy stylową pijalnię w Parku Zdrojowym, czyli Źródło Zdrój Główny, gdzie można napić się ze źródła szczawy wodorowęglanowo-wapniowo-żelazistej. Woda ta, ma wiele właściwości leczniczych i posiada dość charakterystyczny smak.
Kolejnym etapem wycieczki było pokazanie Ogrodów Sensorycznych, które pozytywnie wpływają na umysł i są doskonałym miejscem na dłuższe spacery. To właśnie tam urządziliśmy sobie mini piknik.
Wspaniałe widoki roztaczały się z Jaworzyny, skąd udaliśmy się na tradycyjny, polski obiad. Na szczyt wjechaliśmy kolejką. Chłopaki usilnie próbowali ją rozkołysać. Całe szczęście, z marnym skutkiem, ponieważ moim mdłościom wystarcza bujna wyobraźnia.
Odwiedziliśmy winnicę w której większość degustowała trunki przygotowane z rosnących nieopodal winogron. Ze względu na stan „błogosławiony”, niestety nie znalazłam się w tej grupie szczęśliwców. Wąchałam więc słodkie zapachy alkoholowe. Cóż innego mi pozostało?
Bardzo miło wspominam wystawną kolację w typowej góralskiej knajpie o uroczej nazwie „Cichy Kącik”. Tam po raz pierwszy spróbowałam pieczonych rydzów oraz regionalnego serowego przysmaku jakim jest bundz.
Wyjazd obfitował w uśmiechy i dużą ilość rozmów. Z lekka współczuję przewodnikom, którzy raczej nie są przystosowani do tak mało zorganizowanej grupy jak nasza. Usilnie staraliśmy się pokrzyżować im plany wycieczki. Z pewnością będą nas długo wspominać.
Weekend był wspaniały i na pewno na długo zagości w mej pamięci. Piękno Beskidu, malowniczy górzysty krajobraz, czyste powietrze, naturalna woda mineralna i wiele możliwości aktywnego spędzenia wolnego czasu sprawiają, że Tylicz i okolice są świetnym miejscem na wypoczynek.
Osobiście każdej mamie życzę takiego odpoczynku od codziennego pędu i domowych trosk. Każdej z nas należy się chociaż jedna kropla wytchnienia…
Zerknijcie również na Instagram, jakie momenty wytchnienia proponuje nam na codzień Kropla Beskidu!
Wpis powstał we współpracy z marką Kropla Beskidu.