Poronienie dla kobiety to strasznie ciężkie przeżycie. Zresztą dla mężczyzny, który oczekuje na swe ukochane dziecko również. Nic, więc dziwnego, że matki i ojcowie, których ogarnia strata nie myślą o formalnościach. Większość szpitali skutecznie wymiguje się od swojej powinności nie informując pacjentów o ich możliwościach i prawach – zresztą, po co komu wypisywać te dodatkowe papiery?
Większość lekarzy i położnych pracujących na oddziałach ginekologiczno – położniczych uodporniło się na zjawisko poronienia. W końcu jedna ciąża na trzy jest stracona – obumiera lub występuje poronienie samoistne. Pamiętam jak dziś, kiedy jedna z pań położnych nieudolnie próbowała mnie pocieszyć po mojej stracie. Powiedziała mi proszę Pani proszę się nie martwić, nie dawno była u nas pacjentka, która poroniła po raz dziesiąty i nadal się nie poddaje. Nie wiem jak inne kobiety – mnie to dobiło…
W sumie może nie powinnam się dziwić, że lekarze mając nawet po kilkanaście poronień dziennie, nie myślą o uczuciach. Dla nich to obowiązek, praca, a w końcu rutyna.
Uważam jednak, że każda kobieta ma prawo do informacji. W końcu musi dalej żyć, mimo że poronienie odbiera jej część pewności siebie. Właśnie to spowodowało, że napisałam ten post.
PORONIENIE I CO DALEJ?
Kobieta, która traci dziecko przed porodem ma kilka możliwości.
Pierwsza z nich to zostawienie wszystkiego i z pustką w sercu i brzuchu – po wizycie w szpitalu, udać się do domu jak gdyby nic się nie wydarzyło.
AKT URODZENIA MARTWEGO DZIECKA
Druga opcja to domaganie się części swoich praw. Tego, czego się rodzicom prawnie należy. Kobieta, która poroniła, ma możliwość poproszenia o wypisanie zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka, w sumie niezależnie od długości trwania ciąży. Nieważne czy ciąża miała 8 czy 16 tygodni. To zaświadczenie pozwala na zrobienie w Urzędzie Stanu Cywilnego aktu urodzenia dziecka, będącego jednocześnie aktem zgonu (dopisek na akcie – martwo urodzona). Matce należy się dzięki temu dokumentowi 8 tygodni skróconego urlopu macierzyńskiego. Mogą wystąpić na tej podstawie również do ubezpieczyciela – o wypłacenie odszkodowania z tytułu urodzenia martwego dziecka – m.in. kilka opcji ubezpieczenia grupowego w PZU daje taką możliwość.
Rodzice posiadając akt mogą bezproblemowo starać się o pochówek szczątek swojego maleństwa. Jeśli zdecydują się na pogrzeb i/lub spopielenie przez zakład pogrzebowy uzyskują możliwość uzyskania świadczenia z ZUS – zasiłku pogrzebowego. Do uzyskania tych środków rodzice potrzebują aktu urodzenia oraz dokumentów potwierdzających koszta pochówku. Oczywiście nikt nie ma prawa zmuszać rodziców do robienia pogrzebu. Mogą sami dokonać wyboru – czy pochowają szczątki samodzielnie czy zostawią do spopielenia przez szpital.
JAK USTALIĆ PŁEĆ WCZESNEJ CIĄŻY?
Jedyne, co może być problematyczne i to właśnie głównie dla lekarzy to sporządzenie zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka. W tym dokumencie lekarz prowadzący lub przeprowadzający zabieg łyżeczkowania musi określić między innymi wagę, wzrost i płeć dziecka. Jak wiadomo ciężko jest stwierdzić, jaką płeć może mieć ośmiotygodniowy płód. W takich sytuacjach stosuje się dwie metody. Pierwszą z nich jest uprawdopodobnienie płci – czyli lekarz sam określa płeć kierując się po części odczuciami matki względem płci jej dziecka. Zazwyczaj jest wpisywana płeć żeńska. Często zdarza się jednak, że lekarz odmawia wypisania „metryczki” w ten sposób. Wtedy rodzice mają inne wyjście – jest ono jednak odpłatne. Drugą opcją jest badanie DNA szczątek wykonywane zazwyczaj w Zakładzie Medycyny Sądowej, które ma na celu określenie płci. Koszt takiego badania mieści się w granicach od 500zł do nawet 800zł. Ponoszą je w całości zainteresowani – czyli w tym przypadku rodzice zmarłego dziecka. Określenie płci trwa około 2 – 3 tygodnie. Dopiero po otrzymaniu badania można otrzymać prawidłowo wypełniony dokument – czyli wspomniane wyżej oświadczenie. Jeśli szpital wystawia ten dokument po dłuższym okresie (np. w przypadku oczekiwania na wynik badania) powinien do zaświadczenia dołączyć wyjaśniające pismo przewodnie. Trzeba również pamiętać, że od momentu otrzymania owego papierka – ma się tylko trzy dni na rejestrację dziecka w Urzędzie.
MASZ PYTANIA? POTRZEBUJESZ POMOCY?
Ja miałam „przyjemność” pobytu w Instytucie Matki Polki w Łodzi, gdzie nie zostałam poinformowana o zaistniałych możliwościach. Moje pytania na ten temat budziły zdziwienie wielu osób, zarówno pielęgniarek jak i lekarzy. Spotkałam się z odsyłaniem od osła do posła. Jednak wszystko załatwiłam po swojej myśli. Ile to mnie kosztowało nerwów i dodatkowego stresu wiem jednak ja sama, a właściwie ja i mój mąż, który mi dzielnie towarzyszył.
Ja wiem, że te procedury bywają ponad siły cierpiącej matki. Jednak każdej z nich należy się chociażby informacja o tym, że mają taką możliwość.
Jeśli którejś z Was przyjdzie borykać się z podobnymi problemami, jestem gotowa pomóc i udzielić informacji. Bynajmniej na tyle, ile dowiedziałam się sama ze swojego doświadczenia. Wystarczy wysłać maila.