ULUBIONE ZIMOWE GADŻETY MATKI BLOGERKI

Prawie cały grudzień już za nami, jednak dopiero teraz zima powolutku wyłania się zza rogu. Temperatura z dnia na dzień spada, jednak w łódzkiem śniegu jak nie było tak nie ma. Czasem tylko jakiś jeden czy dwa zbłąkane płatki przelecą za oknem. Choć bardzo za nim się nie stęskniłam, troszkę mi brak rozkosznej miny córeczki na dworze, sanek i mokrych rękawiczek. Jednak wszystko przed nami…

ZIMOWE GADŻETY MATKI BLOGERKI

Jako, że na dobrą sprawę u nas zimy jeszcze nie było, miałam czas zaopatrzyć się przed nią w niezbędne zimowe gadżety. Pokaże Ci moje zdobycze, a nuż może i Ty znajdziesz w nich coś dla siebie.

ZIMOWE GADŻETY

1. Rękawiczki dotykowe. Nie wyobrażam sobie bez nich życia odkąd w moim domu zamieszkał ukochany dotykowy smartfon. To dzięki nim nawet na największym mrozie mogę zadzwonić czy sprawdzić maile. Cieplutkie, ukochane – mój must have na tą i kolejne zimy.

2. Termobutelka. Korzystam z niej już od ponad roku i nadal kocham miłością nieograniczoną. W podróży utrzymuje termperature do 6 godzin, zimą na dworze spokojnie do 2 godzin. Bez niej dłuższe spacery i sanki nie miałyby sensu.

3. Spinacze do rękawiczek Nadii. W zeszłym roku kupiłam małej 5 (słownie pięć) par rękawiczek. Wszystkie ginęły bezpowrotnie po odwiedzinach u kolejnych członków rodziny. Teraz jednak cały komplet spinam z kurtką. Są nadal, ta sama jedna para od listopada. Mam nadzieję, że więcej kupować nie będę musiała.

4. Termoforek – ocieplacz. Działający nieco ponad 5 minut ocieplacz do rąk czy zmarzniętych nóżek. Po „przełamaniu” grzeje jak szalony. Później wystarczy go zagotować i znów działa na nowo. Uwielbiam szczególnie jak zmarznę.

5. Słuchawki bezprzewodowe. Nie wyobrażam sobie stania na mrozie z telefonem przy uchu, choć kiedyś mogłam tak godzinami. Teraz czekam na swoje nowe słuchawki od LG wygrane fartem na Blogowigilii. Będę gadać, dużo gadać.

6. Odmrażacz do zamków na baterie z latarką. To prawdziwe cudo. Kto choć raz próbował podgrzewać zamek do auta zapalniczką zna ten ból. Do tego dołączona latareczka, wszystko w formie breloczka do kluczy – dla mnie ideał na zimowe dni.

7. Kolce na obuwie. To moje odkrycie z dwuletniego pobytu w Norwegii. Oblodzone drogi i chodniki mi w nich nie straszne. Moja dupka jest bezpieczna.

Ne mogę zapomnieć jeszcze o kilku innych rzeczach. Książki, dużo książek. Świeczki, dużo świeczek – szczególnie tych zapachowych. Czekolada, kakao i kawunia – w hektolitrach. One do gadżetów nie należą ale nie wyobrażam sobie bez nich długich jesiennych wieczorów.

A Ty bez jakiego gadżetu nie wyobrażasz sobie zimy, może coś dodasz do mojej listy?