JAK JA NIE CIERPIAŁAM ZIMY I ŚNIEGU!

Nigdy nie lubiłam zimy. Wraz z każdym rokiem zaczęłam jej nienawidzić. Wszystko zaczęło się już w szkole. Za moich i pewnie Twoich czasów nikt nie odwoził dzieci do szkoły, krok za krokiem trzeba się tam było udać na pieszo. Jako, że mieszkam na zadupiu miasta, mimo, że w papierach nasza ulica jest zalana asfaltem to nijak ma się to do rzeczywistości. Szlaka, dziury to taka normalność, która towarzyszy mi już od ponad 30 lat. O ile ma to swoje plusy o tyle w minusowych temperaturach nawierzchnia bardziej przypomina lodowisko niż jezdnię. Jednak najgorsze są początkowe roztopy, kiedy pod warstwą błota ukryty jest lód. Idąc do szkoły w tak cudownych warunkach przynajmniej 4 na 5 dni lądowałam dupą w błoto. Wracałam do domu się przebrać i na nowo, ze spóźnieniem na lekcje. Nienawidziłam tego, moja mama zapewne też. Nikt nie myślała wtedy o kolcach na butach czy innych wynalazkach, które pozwalały bez wypadków przejść te prawie 2 kilometry.

Dzieciństwo szybko jednak minęło, jednak moje uczucie do zimy i śniegu nabrało nowego wymiaru. Wpaść w poślizg samochodem na takiej nawierzchni to norma, jakoś całe szczęście nigdy nie rozbiłam auta. Jednak wstawanie ponad pół godziny wcześniej żeby je ogrzać i obskrobać to coś ponad moje siły. Tak rok za rokiem modliłam się prawie, by jednak śniegu nie było. Aż do niedawna…

Nadia w tym roku skończy trzy lata. Śnieg znała bardziej z książek i z telewizji niż z podwórka. Topił się za szybko, padał krótko lub był w okresie, że nie sposób by mogła go zapamiętać. I tak dzień za dniem wyglądałam przez okno za białym puchem. Tak jakoś było mi przykro, że moja córka nie poczuje tego znajomego zimna w dłoni, że nie zobaczy jak szybko rozpuszcza się śnieżynka lądująca na jej nosie. Co to za zima bez sanek, co to za dzieciństwo bez aniołka na śniegu? Zaczęłam za nim tęsknić, choć tak bardzo uprzykrzał mi życie.

W końcu spadł, pokrył białym puchem okoliczne drzewa, trawę (która nadal była zielonkawa) i naszą czarną ulicę. Hurra!!! Chciało się krzyczeć idziemy na sanki! Najwyższy czas!

Sanki, śnieg i MY! Było cudownie. Czy już wam mówiłam, że kocham zimę?

śnieg5 śnieg4 śnieg3 śnieg2