Dziś pierwszy dzień powrotu do pracy.
Przez półtora roku tyle się pozmieniało – że muszę zaliczyć rzędy przeróżnych szkoleń i egzaminów. Więc nie dość, że czasu człowiek ma mniej bo chodzi do pracy, to jeszcze zasypana jestem różnymi procedurami, instrukcjami, wskazówkami i prasówkami.
Zostawienie Niuni na ponad osiem godzin pierwszy raz to katorga do kwadratu :/ Tęskno mi do niej w pracy było, echhhh.
Nie użalam się – idę się uczyć!
Więcej w temacie wkrótce – jak tylko wygrzebie się ze sterty papierów na moim biurku. Trzymajcie kciuki!
Ps. Myślicie, że za tydzień będę wyglądać jak na zamieszczonych obrazkach? póki co mam posprzątane na zapas 😉